Podczas gdy świat debatuje nad etyką sztucznej inteligencji, Rosja przechodzi od słów do brutalnych czynów. Najnowsze dane płynące z Moskwy rysują obraz gospodarki, w której AI nie jest narzędziem rozwoju, lecz drastycznej "optymalizacji wojennej".

Według wstrząsającego raportu firmy konsultingowej TeDo, aż 47 proc. dużych rosyjskich przedsiębiorstw otwarcie planuje redukcję zatrudnienia w związku z wdrażaniem sztucznej inteligencji. To nie jest powolna transformacja, jaką znamy z zachodnich rynków. To tąpnięcie. Giganci tacy jak Sberbank nie bawią się w półśrodki – prezes Herman Gref zapowiedział zwolnienie nawet 20 proc. personelu centrali, a od początku 2025 roku bank pożegnał się już z 13,5 tys. pracowników - pisze "Rzeczpospolita".

Światowy trend czy desperacja?

Rosja nie jest osamotniona w fascynacji automatyzacją, ale skala i tempo zmian są tam alarmujące w porównaniu do reszty świata.

Dla perspektywy:

  • Stany Zjednoczone: raport firmy Challenger, Gray & Christmas wskazuje, że w samym 2025 roku amerykańscy pracodawcy przypisali ponad 55 000 zwolnień bezpośrednio wdrażaniu AI. Giganci tacy jak Microsoft czy Amazon redukują etaty, zastępując je algorytmami, ale dzieje się to w warunkach wciąż silnej, rynkowej gospodarki.
  • Europa i świat: Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) w swoim raporcie ostrzega, że w gospodarkach rozwiniętych nawet 60 proc. miejsc pracy jest narażonych na wpływ AI. Goldman Sachs szacuje z kolei, że globalnie "zdegradowanych" lub zlikwidowanych może zostać nawet 300 milionów stanowisk.

Różnica polega na motywacji. Na Zachodzie AI to wyścig o innowacje i marżę. W Rosji – jak wskazują analitycy – to strategia przetrwania.

Wojenna ekonomia: Ludzie zbędni, ludzie potrzebni

Dlaczego kraj, który rzekomo cierpi na braki kadrowe z powodu emigracji i poboru do wojska, nagle masowo zwalnia ludzi? Odpowiedź może być cyniczna i bezpośrednio związana z trwającą wojną.

"Sztuczna inteligencja w rosyjskich korporacjach stała się narzędziem twardej optymalizacji kosztów wymuszonej przez sankcje i drenaż budżetu na cele militarne" – zauważają eksperci.

Rosyjska gospodarka dusi się pod ciężarem wydatków zbrojeniowych. Firmy muszą ciąć koszty administracyjne ("białe kołnierzyki"), aby utrzymać płynność. To prowadzi do paradoksu: w fabrykach zbrojeniowych brakuje rąk do pracy fizycznej, podczas gdy klasa średnia w Moskwie i Petersburgu jest wypychana z biurowców przez boty.

Przykładem brutalności tego procesu jest głośna sprawa ze spółki Alisa. Menedżerce zaoferowano "pracę" w wymiarze 2 godzin dziennie (zamiast 40) za ułamek pensji, bo jej zadania przejął algorytm. To nie jest "transformacja cyfrowa", to dehumanizacja rynku pracy.

Ukryty cel: Mobilizacja czy Rewolucja?

Masowe zwolnienia w sektorze usług i administracji mogą mieć drugie dno. Rosja potrzebuje żołnierzy.

  1. zasoby ludzkie dla armii: zwolniony z banku analityk czy menedżer, pozbawiony środków do życia, staje się łatwiejszym celem dla wojskowych rekruterów oferujących wysokie żołdy za walkę na froncie.
  2. zaostrzenie polityki wewnętrznej: firmy wprowadzają drakońskie metody kontroli (uzasadniane przez algorytmy), co przyzwyczaja społeczeństwo do jeszcze głębszej inwigilacji.

Istnieje jednak ryzyko, którego Kreml może nie doceniać. Zwolnienia dotykają wielkomiejskiej klasy średniej – grupy dotychczas relatywnie chronionej przed skutkami wojny. Jeśli tysiące wykształconych moskwian nagle straci pracę na rzecz "bota", a alternatywą będzie okop, napięcia społeczne w samej stolicy mogą osiągnąć punkt wrzenia.

Wdrażanie AI w Rosji to nie postęp. To kolejny front walki – tym razem wymierzony we własnych obywateli, których wartość sprowadzono do kosztu w tabelce Excela, łatwego do usunięcia jednym kliknięciem.

Źródło: "Rzeczpospolita", opr. RV