Złota era, w której zagraniczne korporacje masowo otwierały w Polsce centra usług, zatrudniając tysiące pracowników tylko za znajomość języka i podstawową obsługę komputera, definitywnie się kończy. Raport „Przegląd wynagrodzeń 2026” nie pozostawia złudzeń: rynek wchodzi w fazę bolesnej weryfikacji. Polska przestała być tanim zapleczem Europy, a rosnące koszty pracy sprawiają, że proste zadania są bezlitośnie wypychane do tańszych ośrodków azjatyckich lub oddawane w ręce sztucznej inteligencji.

Polska przegrywa wyścig cenowy

Sytuacja jest poważna. Rodzimy rynek centrów usług wspólnych (SSC/GBS) uderzył w ścianę. Po latach dynamicznych wzrostów poziom zatrudnienia stanął w miejscu, co w języku ekonomii oznacza stagnację. Arbitraż płacowy, który przez dekadę był motorem napędowym polskiej gospodarki biurowej, wyczerpał się. Jesteśmy za drodzy na proste procesy, a demograficzna zapaść dodatkowo drenuje rynek z rąk do pracy. Firmy nie mają wyjścia – muszą ciąć koszty operacyjne, a to oznacza koniec pobłażliwości dla przeciętności.

Albo automatyzujesz, albo cię nie ma

Najbardziej niepokojącym sygnałem dla pracowników biurowych jest fundamentalna zmiana w strategii firm. Korporacje przestały szukać ludzi do „wykonywania zadań”. Teraz poszukiwani są wyłącznie specjaliści, którzy te zadania potrafią zlikwidować poprzez automatyzację. Jeśli twoja praca polega na przeklejaniu danych z jednego systemu do drugiego, twoje stanowisko jest zagrożone. W cenie są wyłącznie ci, którzy potrafią wdrożyć narzędzia AI i przełożyć je na twarde oszczędności finansowe. Kompetencje cyfrowe przestały być atutem, a stały się warunkiem przetrwania na rynku.

Selekcja naturalna na rynku pracy

Skończyły się czasy masowych rekrutacji do ogromnych, 500-osobowych struktur, które przypominały fabryki biurowe. Obecnie rekrutacja przypomina chirurgiczną precyzję – firmy budują mniejsze, 100-300 osobowe zespoły, ale stawiają kandydatom zaporowe wymagania. Oczekuje się znajomości procesów „end-to-end” i gotowości do ciągłych zmian systemowych. Pracodawcy nie szukają już pracowników do przyuczenia, lecz gotowych ekspertów. Mimo braku wyraźnych niedoborów kandydatów, sito rekrutacyjne jest gęstsze niż kiedykolwiek.

Poniechajcie nadziei na podwyżki

Zimny prysznic czeka również tych, którzy liczyli na wzrost wynagrodzeń. Mimo rosnących wymagań, na rynku nie widać powszechnej presji płacowej. Pieniądze są, ale tylko dla wąskiej grupy specjalistów łączących wiedzę procesową z zaawansowaną technologią. Reszta musi liczyć się ze stabilizacją zarobków na obecnym poziomie. Co gorsza, pracownicy zdają sobie sprawę z niepewności - rotacja spadła drastycznie z 30 procent do zaledwie 10-15 procent. Ludzie boją się zmieniać pracę, kurczowo trzymając się obecnych posad w obliczu niepewności gospodarczej. Dodatkowo pętla wokół pracy zdalnej się zaciska – firmy coraz agresywniej wymuszają powrót do biur, co dla wielu oznacza koniec elastyczności, do której przywykli w ostatnich latach.