Karol Nawrocki wszedł do ostatniej prostej kampanii z głośną deklaracją, że jako prezydent powoła „Centrum Obsługi Pacjenta” – jeden, zintegrowany kanał, który „skróci kolejki od diagnozy po rehabilitację”. Brzmi odważnie, gdyby nie drobny fakt: dokładnie taki sam mechanizm od półtora roku testuje już Ministerstwo Zdrowia wraz z NFZ i Centrum e-Zdrowia.
Rządowy pilotaż centralnej e-rejestracji ruszył 26 sierpnia 2024 r., obejmuje wizyty u kardiologa oraz badania mammografii i cytologii, a jego zakończenie zaplanowano na 30 czerwca 2025 r.; w drugiej połowie roku przewidziano ewaluację, po której system ma stać się obowiązkowy w całym kraju.
Nawrocki nie wyjaśnia, dlaczego „nowe” COP miałoby dublować infrastrukturę CeR, ani[1] jak – z Pałacu Prezydenckiego – zamierza sterować danymi pacjentów czy kontraktami NFZ. W praktyce sprowadza się to do przyklejenia własnego logo do gotowego niemal rozwiązania i sprzedania go jako autorskiego projektu kampanii.
To nie pierwszy raz, gdy kandydat przypisuje sobie cudze działania. W lutym zapewniał, że obniży rachunki za prąd o 33 proc. w ciągu 100 dni od zaprzysiężenia, choć jednocześnie tłumaczył, że kluczowa ma być rychła decyzja Trybunału Konstytucyjnego o „odrzuceniu ETS-u” – a więc ruch niezależnego organu, nad którym głowa państwa nie ma żadnej jurysdykcji. Wytknął mu to Sławomir Mentzen podczas rozmowy wyborczej na swoim kanale na YT.
Problem leży głębiej niż zwykłe polityczne zawłaszczanie. Konstytucja jasno przypisuje sprawy ochrony zdrowia Radzie Ministrów, a Rządowi powierza prowadzenie polityki wewnętrznej i zarządzanie administracją rządową (art. 146). Prezydent może inicjować ustawy czy zwoływać Radę Gabinetową, ale nie buduje i nie wdraża systemów informatycznych w szpitalach.
Centrum Obsługi Pacjenta w wydaniu Nawrockiego okazuje się więc kolejnym wyborczym sloganem – podobnie jak „prąd 33 proc.” – którego realizacja zależy od instytucji całkowicie spoza kompetencji prezydenta. Ministerstwo kontynuuje swoje prace, a jedyna realna nowość, jaką widzimy, to zmiana nazwy. Sektor zdrowia potrzebuje konsekwentnego, mozolnego wprowadzania rozwiązań takich jak CeR, a nie marketingowego re-brandingu chwilę przed ciszą wyborczą.
