Kto się bawi w świętego Mikołaja? No przecież nie sprzedawcy!

Ach, ten cudowny moment, kiedy kupujesz nowy produkt i słyszysz te magiczne słowa: „Dostaniesz od nas prezent w wysokości 1800 złotych!”. Czujesz się jak dziecko w sklepie z zabawkami, a sprzedawca przemienia się w Świętego Mikołaja, który właśnie postanowił spędzić lato w Polsce. Ale poczekajmy chwilę. Czy aby na pewno ten prezent to nie jest po prostu stara sztuczka sprzedawców, którzy mają więcej wspólnego z iluzjonistami niż ze świętymi Mikołajami?

Zacznijmy od tego, że obietnica „prezentu” w wysokości 1800 złotych brzmi jak prawdziwa okazja. Kto by nie chciał dostać dodatkowej gotówki przy zakupie? Problem w tym, że ten „prezent” szybko okazuje się być równie rzeczywisty jak jednorożce. Tak, dobrze się czujesz z tym dodatkowym rabatem, ale czy zauważyłeś, że ta suma została magicznie wkomponowana w cenę produktu? O tak, to jest magia – ale tylko magia marketingu.

Cóż, nie ma nic złego w promocjach i rabatach, ale czy nie jest to trochę jak obiecanie dzieciom, że jeśli będą grzeczne, to Mikołaj przyniesie im prezenty? Tyle że w naszym przypadku Mikołaj mówi: „Bądź grzeczny, kup ten produkt, a dostaniesz prezent!”. Ale ten prezent to nie nowa zabawka, tylko po prostu mniej do zapłaty. To trochę tak, jakby Mikołaj włożył do skarpety rachunek za prąd z napisem „Zapłaciłem 10% Twojego Rachunku” – czyli otrzymałeś rabat w wysokości 30 zł. Niby fajnie, ale tak szczerze, to nie fajnie!

A potem jest jeszcze sprawa tej całej „umowy”. Ah, umowy – te małe druczki, które nikt nigdy nie czyta, ale które zawierają wszystkie najważniejsze informacje. „Tak, tak, dostaniesz swój prezent, ale…” – i tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Bo okazuje się, że aby utrzymać ten fantastyczny rabat, musisz trzymać się umowy jak pijany latarni. Każde potknięcie, każde spóźnienie z płatnością i hop! Twoja złota góra znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Na koniec, po całym okresie umowy, zdajesz sobie sprawę, że ten tajemniczy prezent to był po prostu kreatywny sposób na to, byś poczuł się wyjątkowo, podczas gdy płaciłeś dokładnie tyle samo, ile byś zapłacił bez tego całego „prezentu”. To trochę jakby ktoś obiecał ci darmowe powietrze, tylko po to, byś poczuł wdzięczność za oddychanie.

Tak więc, drodzy konsumenci, kiedy następnym razem usłyszycie o tych fantastycznych prezentach wartej 1800 złotych, uśmiechnijcie się szeroko, podziękujcie za tę wspaniałomyślność i pamiętajcie, że w świecie handlu jedynym prawdziwym Świętym Mikołajem jesteście wy – z portfelami pełnymi „prezentów” dla sprzedawców.

Add a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *