Peter Dang, przedstawiciel OpenAI praktycznie całkowicie unikał tematu wynagrodzeń artystów za wykorzystywanie ich dzieł do szkolenia LLM. Gdy jeden z dziennikarzy Josh Constine zadał mu takie pytanie, wiceprezes z OpenAI odpowiedział tylko i wyłącznie, że “to świetne pytanie” i nie udzielił na nie odpowiedzi.
Prawne przepychanki OpenAI z artystami
Ignoranckie zachowanie wiceprezesa Denga wcale nie jest zaskakujące. OpenAI w obecnym momencie jest na śliskim gruncie prawnym, w kwestii wykorzystywania danych do szkolenia GenAI. Narzędzie DALL-E 3 od potentata jest szkolone na grafikach, zbiorach danych pochodzących z publicznych witryn internetowych, co godzi w interesy drugiej strony. Spór jest napięty, jednakże OpenAI skutecznie się broni. Zwracając uwagę na to, że rozwój AI nie jest możliwy bez wykorzystania materiałów chronionych prawem autorskim.
– Szkolenie modeli AI przy użyciu publicznie dostępnych materiałów internetowych jest dozwolonym zastosowaniem, co potwierdzają długotrwałe i powszechnie akceptowane precedensy. Uważamy tę zasadę za uczciwą dla twórców, niezbędną dla innowatorów i krytyczną dla konkurencyjności USA. – podkreśla OpenAI w oświadczeniu.
Druga strona natomiast rzuca oskarżenia i uważa, że narzędzia takie jak DALL-E 3 replikują style artystów bez ich zgody. Przez co każdy jest w stanie stworzyć nowe dzieło w ich stylu, bez uiszczenia zapłaty.
Pomimo niewygodnej sprawy Deng skonstatował w oddzielnym wywiadzie, że według niego artyści powinni mieć trochę więcej swobodę w tworzeniu. Natomiast na obecną chwilę nie widzi on dogodnej formy porozumienia pomiędzy zwaśnionymi stronami.
– Artyści muszą być częścią ekosystemu w jak największym stopniu. Wierzę, że jeśli uda nam się znaleźć sposób na przyspieszenie koła zamachowego tworzenia sztuki. To naprawdę pomożemy branży nieco bardziej. W pewnym sensie każdy artysta inspirował się artystami, którzy byli przed nimi. Zastanawiam się, jak wiele z tego zostanie przez to przyspieszone. – stwierdza Dang.