– Wyprodukowane za publiczne pieniądze utwory będą musiały docelowo być udostępniane także w tej formule – dodaje Cieszyński.
Aplikacja, którą oferuje państwo, została wzbogacona o wiele unikalnych funkcji, jak choćby zrównanie dokumentu papierowego (choć właściwszym byłoby powiedzenie plastikowego) z tym elektronicznym (mDowód, mPrawo Jazdy etc). Więc pomysł dodawania do aplikacji od spraw urzędowych funkcji oglądania meczów (mTV) jest jak najbardziej absurdalny. Jak zauważa Adam Bednarek z serwisu Spider’sweb, politycy są chyba zbytnio wpatrzeni w rozwiązania chińskie (konkretniej w WeChat, który jest taką super-aplikacją od wszystkiego właśnie). To właśnie Chińczycy wprowadzili do komunikatora internetowego moduł płatności elektronicznych, video a’la TikTok czy rolki w Instagramie, Moments (podobne do Facebook stories) czy znikające wideo (jak w Snapchat). Nie bez przyczyny mówi się, że Elon Mask inspiruje się rozwiązaniami zza chińskiego muru w kupionej przez siebie platformie X (dawniej Twitter).
„Od WeChata nie sposób się uwolnić. Ta nazwa pojawia się na każdym kroku, w każdych okolicznościach. Chcesz zapłacić za taksówkę — kierowca poprosi, żebyś to zrobiła WeChatem, uzyskać informacji dotyczących stoiska na targach — wypełnij ankietę w aplikacji, dać parę juanów mężczyźnie żebrzącemu na ulicy — ten wydrukowany QR kod leży przy nim. Google wygląda w Chinach jak amator.” – pisze na łamach Spider’sWeb Matylda Grodecka.
Wprowadzenie funkcji streamingu meczy w aplikacji mObywatel byłoby pójściem w kierunku aplikacji od wszystkiego. Należy się jednak obawiać, że wkrótce pojawiłby się pomysł, aby jednak aplikacja była płatna – wszak abonament radiowo-telewizyjny lubi być płacony za samą możliwość korzystania.