Zasadniczo dyrektywa wchodzi w życie wyłącznie po jej transpozycji do systemu prawnego kraju członkowskiego. Ale Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej od uważa, że dyrektywa, która nie została transponowana może wywierać skutki bezpośrednie w sytuacji, gdy: nie dokonano transpozycji lub dokonano jej nieprawidłowo (wypaczając tym samym idee dyrektywy) lub gdy przepisy dyrektywy są bezwarunkowej i wystarczająco przejrzyste i precyzyjne.
W tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z pierwszą sytuacją – przepisy nie zostały transponowane do systemu prawnego Polski. Oznacza to, że firmy i konsumenci mogą powoływać się na dyrektywę w sporze sądowym przeciwko krajowi członkowskiemu, ale nie mogą tego zrobić, gdy chodzi o spór między konsumentem, a przedsiębiorą. zob. wyrok w sprawie C-91/92 Paola Faccini Dori przeciwko Recreb Srl).
Co to może oznaczać w praktyce? Kowalski może wystąpić do sądu o ukaranie Polski za brak transpozycji prawa unijnego z żądaniem zabezpieczenia praw konsumenta wskazanych w dyrektywie, co w praktyce oznacza, że Państwo w trakcie sporu musi „zablokować działanie przedsiębiorcy”, który również ma prawo do wystąpienia na drogę sądową z Państwem. Brak transpozycji dyrektywy rodzi więc spore zamieszanie prawne.
Dostosowanie biznesu do nowych regulacji może kosztować – w zależności od sytuacji wyjściowej i skali prowadzonych przez firmę operacji, może to być od tysiąca do nawet kilkudziesięciu tys. zł.
Omnibus to regulująca zasady handlu internetowego i nakładająca na przedsiębiorców nowe obowiązki, mające na celu wzmocnienie ochrony konsumentów. By zapobiec sztucznym podwyżkom cen, Omnibus wprowadza wymóg, by w przypadku obniżki obok nowej ceny została umieszczona najniższa cena, jaka obowiązywała w ciągu 30 dni przed wprowadzeniem promocji. Platformy marketplace’owe, czyli np. Allegro, Amazon, czy sprzedażowa platforma Facebooka, będą też miały obowiązek informowania o tym, czy dany sprzedający jest przedsiębiorcą, czy osobą prywatną. Ma to istotne znaczenie, ponieważ w tym drugim przypadku nie mają zastosowania przepisy ochrony konsumentów, jak np. prawo odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni od daty otrzymania towaru. Informacja będzie udzielana na podstawie oświadczenia sprzedającego, a nieudzielenie jej będzie uznawane za nieuczciwą praktykę handlową.
Koniec z fałszywymi recenzjami produktów
Naruszeniem prawa będzie również usuwanie i ukrywanie przez sklepy negatywnych opinii i zniechęcanie do ich zamieszczania, a także publikowanie lub zlecanie publikacji fałszywych opinii – czyli rekomendacji pochodzących od osób, które nigdy z danych produktów nie korzystały. Na recenzje produktów na stronach sklepów zwraca uwagę aż ¾ internetowych konsumentów, jak wynika z raportu Advox Studio. Sprzedawca będzie miał obowiązek wskazać, jakie działania podejmuje w celu weryfikacji opinii o produktach na jego stronie, a za zaniechanie w tym zakresie będą groziły sankcje.
Dostosowanie się do części nowych przepisów może niestety stanowić dla eCommerce’ów problem.
– Koszty związane z wdrożeniem zmian wynikających z dyrektywy Omnibus zależą przede wszystkim od sytuacji zastanej oraz wielkości samego sklepu internetowego. W przypadku małych sklepów opartych na platformach typu WooCommerce koszt zmian będzie się zaczynał od 1000-1500 zł netto – mówi Rafał Gadomski, CEO Advox Studio – W przypadku platform typu Prestashop może wynieść nawet kilka tysięcy. W przypadku rozbudowanych eCommerce’ów opartych np. na platformie Magento, koszt implementacji wszystkich zmian może przewyższyć 10 tys. zł (a w niektórych przypadkach nawet kilkadziesiąt tysięcy – przyp. red.), w związku z koniecznością modyfikacji aktualnej mechaniki dotyczącej strategii cenowej czy promocyjnej. Niezależnie od skali działania i dostawcy platformy sklepowej możemy się spodziewać, że, w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynkowe powstawać będą gotowe moduły odpowiadające na zmiany dyrektywy Omnibus. Nie można jednak zapomnieć o weryfikacji ich jakości oraz zgodności z wprowadzonymi zmianami.
Problemem dla sklepów internetowych może stanowić również obowiązek informowania o indywidualnym dostosowywaniu ceny do konsumenta na podstawie zebranych danych na temat jego preferencji i zachowań konsumenckich, jeśli takie działania mają miejsce – szczególnie w przypadku organizacji złożonych akcji promocyjnych i dynamicznego ustalania cen w przypadku obniżek kierowanych do wybranych grup klientów. Przepisy nie określają, jak należy postępować w takich sytuacjach.
Za niedostosowanie się do nowych wymogów prawa grożą wysokie kary – może to być nawet 2 mln zł dla osoby zarządzającej sklepem czy 10 proc. obrotu z poprzedniego roku. Za kontrole oraz nakładanie kar będzie odpowiadać Inspekcja Handlowa. Dodatkowo, jeżeli przedsiębiorcy będą stosować fikcyjne obniżki, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, może uznać taką praktykę za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów.
– Regulacje prawne wynikające z Dyrektywy Omnibus wydają się być krokiem sprzyjającym przejrzystości w handlu internetowym. Najwięcej mówi się oczywiście o uniemożliwieniu sztucznych podwyżek cen tylko po to, by potem móc je znacząco obniżyć – np. przed Black Friday. Ale to nie wszystko. – tłumaczy radca prawny Tomasz Palak – Zwróciłbym też uwagę na nowe obowiązki platform typu marketplace w zakresie wyróżniania płatnych wyników wyszukiwania. Dotąd była to kwestia wewnętrznych polityk portali, Omnibus zmusi je do czytelnego informowania o fakcie, że dane wyniki są wyżej w wyszukiwarce, bo zostały opłacone. Bardzo możliwe jest jednak niedotrzymanie przez nasz kraj terminu wdrożenia nowej regulacji, a na polską wersję omnibusowej ustawy jeszcze sobie poczekamy. Nie zwalnia to jednak przedsiębiorców z konieczności podporządkowania się prawu unijnemu.
Podstawa prawna:
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/2161 z dnia 27 listopada 2019 r. zmieniająca dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, 2005/29/WE oraz 2011/83/UE w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta – dokument źródłowy tutaj