Międzynarodowa organizacja prawnicza, która swoją siedzibę ma w czeskim Brnie, a która specjalizuje się w kwestiach ekologii, społecznej odpowiedzialności biznesu i wolności obywatelskich złożyła do UOKiKu skargę w sprawie rozsyłanych przez Tauron ulotek oraz e-maili z wyjaśnieniami dotyczącymi powodów wzrostu cen prądu.
W dystrybuowanych materiałach można naleźć stwierdzenie, że aż 59 proc. ceny prądu dla gospodarstw domowych odpowiada koszt uprawnień do emisji CO2, który wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Zdaniem fundacji i ekspertów to nie więcej niż 1/3. Z wyliczeń Forum Energii wynika, że udział unijnego ETS-u (czyli europejskiego systemu praw do emisji tego gazu cieplarnianego) to zaledwie 23 proc.
Zdaniem Fundacji – dezinformacji może być poddanych ponad 5 mln klientów Tauron. Nie jest wykluczone, że manipulacji poddawana jest znacznie większa ilość konsumentów – choćby za sprawą kampanii informacyjnej (edukacyjnej – jak mówią o niej sami autorzy) w wielu miastach i miasteczkach. Jak informuje Frank Bold, działania spółki Tauron wpisują się w strategię komunikacyjną innego podmiotu – Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, które w całej Polsce prowadzi kampanię dezinformacyjną na temat kosztów energii elektrycznej.
– Podanie mocno zawyżonego udziału kosztu uprawnień do emisji CO2 to najbardziej rzucający się w oczy, ale tylko jeden z kilku elementów dezinformacji, której TAURON dopuścił się wobec swoich klientów, czyli aż 5 mln gospodarstw domowych w Polsce. Spółka swoją komunikacją naruszyła obowiązek udzielenia konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji – wskazuje Bartosz Kwiatkowski, dyrektor Frank Bold w Polsce.
Jak informuje Fundacja, Tauron, jako podmiot działający na rynku od wielu lat, nie może nie znać podstawowych zasad rozliczania ETS, co oznacza, że jej działanie sugerować może jedynie działanie świadome, mające na celu wprowadzenie klientów w błąd. Teraz UOKiK[1] będzie z urzędu musiał przyjrzeć się sprawie. Pikanterii temu dodaje fakt, że informacja o wzroście cen trafiła także do odbiorców tzw. EKO Prądu, który w 100 proc. pochodzi z instalacji fotowoltaicznych i jako taki jest zwolniony z opłat za emisję CO2, bo fotowoltaika czy farmy wiatrowe nie generują tego gazu.
Jak informuje Bartosz Kwiatkowski, zastrzega jednak, że o ile udział procentowy kosztów emisji CO2 jest prawdziwy w odniesieniu do kosztów wytwarzania energii, to podanie go w taki sposób jednoznacznie wskazuje na to, że winą za wzrost cen obarczana jest polityka klimatyczna UE, podczas gdy gros opłat wynikających z ETS pozostaje w Polsce z takim zastrzeżeniem, że jest przeznaczana na unowocześnienie działalności sieci energetycznej i elektrowni.
Warto dodać, że infolinia Tauronu potwierdza wysłanie informacji do konsumentów. Jak sprawdziliśmy dzisiaj – konsultanci informują klientów o 60 proc. ceny to koszt prawa do emisji CO2. A przypomnijmy, że od 1 stycznia br. nowym prosumentom, którzy chcieli wytwarzać energię z instalacji fotowoltaicznych na dachach własnych domów, odebrano najważniejszy argument – przelicznik i prawo do korzystania z tańszego prądu, rozliczanego w cenie sprzedaży (sprzedaż do elektrowni w cenach hurtowych, zakup w nocy – po detalicznych).
UOKiK nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie działalności spółki Tauron i wprowadzania klientów w błąd.
