Kiedyś bardzo bolały mnie porażki związane z nieudanymi transakcjami. Plułem sobie w brodę, kiedy klienci nie decydowali się na moje oferty, winiłem się za to, że coś ze mną jest nie tak, że nie udało mi się ich przekonać do zakupu.
Z jednej strony było to męczące, bo winiłem siebie i przez to czułem się źle, ale z drugiej powodowało, że brałem pełną odpowiedzialność za swoje wyniki i dzięki temu miałem pełną kontrolę nad kolejnymi transakcjami i to dzięki moim zmianom w sposobie sprzedaży czy myślenia mogłem poprawić swoje wyniki.
Z czasem zacząłem uczyć się, że nie wszystko jest dla wszystkich i choćbym nie wiem jakim był wymiataczem, to nie mam szans aby zadowolić wszystkich, w końcu nawet Jezus miał wrogów.
Świat jest dualistyczny, a wiec żeby było dobro, musi istnieć zło. Bez ciemności, nie byłoby światła, bez ciepła, zimna, a bez jakości, bylejakości. Dlatego nawet najlepszy towar znajdzie zwolenników i przeciwników – tak po prostu jest.
Ta prosta prawda uświadomiła mi, że nie jestem zobligowany do tego, aby za wszelką cenę starać się sprzedać każdemu. Niektórzy nigdy nie będą moimi klientami i to jest w porządku, nie powinienem mieć z tego powodu żalu, pretensji czy smutku w sercu. Powinienem to zaakceptować i to też czynię.
W ostatnim czasie chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do ponad 120 osób, które miały okazję uczestniczyć w moim niedawnych webinarach sprzedażowych. Chciałem zapytać ich o opinię, poznać bliżej, dowiedzieć się co ich sprowadziło do mnie na szkolenie. Spośród całej tej grupy ok. 5% ludzi powiedziało mi, że to nie dla nich, oczekiwali czegoś innego i nie będą korzystali z następnych szkoleń. Z uśmiechem na ustach i wdzięcznością w sercu wysłuchałem tego, co mieli mi do powiedzenia, grzecznie im podziękowałem, życzyłem powodzenia i rozłączyłem się.
Kiedyś pewnie przez kilka dnia zastanawiałbym się co zrobiłem nie tak, gdzie popełniłem błąd, że te kilka osób (na 120) nie było zadowolonych, czyli znowu obwiniałbym siebie, że nie udało mi się zaspokoić oczekiwań wszystkich. Tym samym mniejsze znaczenie miałoby dla mnie to, że ponad 100 było zadowolonych.
Dziś jednak uśmiecham się i idę dalej, robiąc swoje, ciesząc się z tych, którym się podoba, pozwalając odejść tym, którzy szukają czegoś innego i to sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwy.
Wskazówka 99: Zwracaj uwagę na to, że szklanka jest do połowy pełna, a na 120 klientów, 115 jest zadowolonych. Porzuć przekonanie, że każdy musi Cię kochać i każdemu powinieneś sprzedać. Dbaj o tych, którzy dbają o Ciebie, a reszcie pozwól odejść, aby zrobili miejsce dla tych, którzy naprawdę zainteresują się Tobą i Twoimi ofertami.
Ten artykuł jest częścią poradnika nt. “100 Taktycznych Zasad Sprzedaży”.