Pokemonowe szaleństwo nie zna granic. Gracze chodzą (a czasami nawet biegają) z głową w telefonie i szukają Pokemonów. Zastanawialiśmy się jak nasza branża może wykorzystywać takie niestandardowe zachowania ludzkie. Jedyne co nam przyszło w redakcji do głowy to wykorzystywanie ich do… rekrutacji.
Gra na telefony komórkowe stworzona przez firmę Nintendo sprawiła, że nawet zapalczywi maniacy gier komputerowych, wychodzą z domów i szukają bohaterów gry w „realu”. Jedni ostrzegają o niebezpieczeństwie, inni podają przykład nastolatków, którzy nie siedzą już w domach przed komputerami. Artur Marczak z Antyweb.pl we wczorajszym programie „Rozmowy w Polsat News 2” powiedział, że nie ma głupich gier. One zawsze coś dają…
Szymon Majewski napisał na Facebooku: „Rano koło lasu złapałem Pidgeya i Squirtle. Przy sklepie miałem walkę z Pikachu, udało się. Wieczorem dołącza do nas teściowa, ona ma mocne baterie”.
Santa Monica i 1:20 w nocy. Wszyscy nagle zbiegli się, by wyłapać Pokemony!
This is the Santa Monica pier at 1:20am on Wednesday morning. All of these ppl are playing Pokemon GO LOL ? pic.twitter.com/501W0yas8s
— Sean Gares (@seangares) 13 lipca 2016
W Pokemon Go grają nie tylko dzieci, ale przede wszystkim nastolatkowie i dorośli. Brand 24 postanowił ostatnio zorganizować eksperyment. – Kiedy tylko zorientowaliśmy się, że w naszej okolicy jest kilka Pokestopów i Pokegymów, kupiliśmy w sklepie aplikacji pięć wabików na pokemony. – mówi Jakub Rogalski, Community Manager w Brand 24 S.A. –
One działają zaledwie 30 minut każdy, ale w szybkim czasie zaowocowało to pojawieniem się w okolicy, jak i w biurze, sporej liczby pokemonów i ludzi, którzy ich szukali.
Wabienie pokemonów, a więc i na nich polujących przez 12 godzin, 7 dni w tygodniu kosztuje niecałe 500 złotych. Zdaniem Rogalskiego to jednak niski koszt, bo wstępne analizy wskazują, że niektóre restauracje, które zaczęły w taki sposób się reklamować odnotowały wzrost liczby klientów nawet o 75 proc.
Wabienie graczy może więc być doskonałą formą ściągnięcia pracowników do pracy. Oczywiście istnieje spore ryzyko, że taka osoba za chwilę wyjdzie, ale wystarczy kreatywny dział kadr, który może graczowi poza wynagrodzeniem zaproponować bonus w postaci dodatkowych elementów gry.
Warto też powiesić w okolicy call center[1] plakat informujący, że w tej okolicy widziano i złapano już niejednego Pokemona.
Jak zacząć działać?
Pierwsze, co trzeba zrobić, to sprawdzić, czy nasz sklep, kawiarnia czy inny biznes znajduje się w zasięgu punktu PokeStop lub PokeGym. Żeby to zrobić, najlepiej po prostu zainstalować aplikację na swoim telefonie. Jeśli mamy szczęście znaleźć się blisko takiej lokacji, warto przede wszystkim poinformować konsultantów o tym fakcie – świetnie do tego sprawdza się Twitter i Facebook.
Jeśli w naszym pobliżu znajduje się PokeStop, możemy także działać bardziej aktywnie. Pokemon GO to gra darmową, ale już za pieniądze można kupić drobne ułatwienia. Jednym z nich jest “przynęta” (cena ok. 1,2 USD). Jednorazowe jej użycie na pół godziny zwiększa częstotliwość pojawiania się pokemonów wokół PokeStopu. Co ważne, aktywną przynętę widzą wszyscy gracze w okolicy.
Co dalej?
Gracz, który pojawi się w naszej okolicy powinien otrzymać ulotkę (aby jej nie wyrzucił podziękuj za udział w grze i na ulotce pozostaw np. zdjęcie jednego z bohaterów gry) lub zaproszenie do firmy. Skoro konsultanci nie przychodzą na rozmowy, to z pewnością przyjdą do Twojej firmy. A reszta – cóż – zależy już wyłącznie od Ciebie!
